Moderator
W ramach obchodów Niedzieli Biblijnej popołudniu odębędzie sie w naszej świątyni Nabożeństwo Biblijne które ma nam pomóc w zbliżeniu się do Pisma Świętego - w zachwyceniu się jego pięknem - jego głęboką treścią. Zachęcam by przybyć na to Nabożeństwo i zafascynować się na nowo Bożym Słowem by uświadomić sobie gdzie jest źródło naszego umocnienia, by Nim na codzień żyć.
Offline
Użytkownik
Nabożeństwo było piękne. Dużo słów. Ale to co pozostało, to na pewno pytanie odnośnie własnej wiary.
I chyba skrucha w słowach; "Biblio, nie umiem Cię czytać".
Śmieszna sprawa trochę. Bo ludzie nie wiedzieli co się dzieje. Zwłaszcza Ci co przyszli w połowie, zadając sobie pytanie: czy to już Msza?
Jednocześnie smutne jest to, że ludzie nie znają liturgii Eucharystii. To widać. Zwłaszcza w dzień powszedni.
Ok. Tyle.
Namieszałam tu ;-)
Offline
Moderator
Ale po czym takie stwierdzenie że ludzie nie znają liturgii Eucharystii - zwłaszcza w dzień powszedni?
Dziękuję tym wszytkim którzy przybyli na to spotkanie przy "Stole Słowa Bożego". Myslę że dla uczestniczących była to swego rodzaju uczta duchowa przeżywana we wspólnocie.
Offline
Użytkownik
Może przykładami.
Stoją, kiedy należy usiąść, klęczą kiedy należy wstać itp. Oglądają się za siebie słysząc co 'robi' reszta ludzi w Kościele, tzn. słyszą, jakieś ruchy.
Hm. Może to nie do końca tak, że nie znają liturgii Eucharystii. Może to wynika z nieuwagi, zamyślenia się, bujania gdzieś w obłokach, bycia myślami gdzieś indziej niż na Mszy Świętej. I tym podobne.
Oczywiście nie mówię tu o wszystkich. Co by nie było. Może za bardzo uogólniam. Ale sporo takich wierzących jest. Cóż.
:-)
Offline
Moderator
Na pewne usprawiedliwienie można powiedzieć że jak wiele wspólnot parafialnych tak wiele tradycji i stąd jesli ktoś przyjeżdża do innej parafii, a w niej z różnych powodów postawy w konkrwtnej sytuacji są inne to nie wie jak sie zachować a tym samym troszke wprowadza zamęt i potem niektórzy nie wiedzą jak sie zachować choć pewnie czasem to wynika tak jak wspomniałaś z zamyślenia - braku konwentracji
Offline
Użytkownik
Zgadzam się, że może być wiele tradycji. Choć nie powinno tak być. Przecież konkretne gesty i zachowania na Mszy Świętej są określone, prawda?
Myślę, że nawet nie czasem, ale często z braku koncentracji. A pisząc to miałam na myśli naszą Wspólnotę i naszych parafian. Nie wiem, czy dobrze myślę, ale pewno to też częściowo wynika z nie-zamiłowania do Eucharystii. Kto jest zamiłowany w liturgii, stara się ją poznać, zrozumieć co znaczą niektóre gesty, i wykonywać je z rzeczywistym zaangażowaniem i zrozumieniem.
Jeszcze pytanie mi się nasuwa z innej beczki. Dlaczego w naszej parafii nie ma zainteresowania jej życiem? Zainteresowania radą parafialną? Z czego to wynika? Czyżby 'zetlała' nasza wiara, a Kościół był tylko dodatkiem do życia, Msza Święta niedzielna dodatkiem do obowiązków? Jakimi jesteśmy w związku z tym chrześcijanami?
Może zbyt krytycznie na to patrzę. I krytycznie oceniam. Ale przecież, chyba jest coś nie tak.
przykre to jest, słyszeć, że nie ma zainteresowania parafialną radą.
Z Bogiem.
Offline
Moderator
Pisząc tu o Niedzieli Biblijnej chciałem wskazać na żródło z którego trzeba czerpać by na nowo zapragnąć bycia prawdziwym - aktywnym - uczniem Chrystusa - by umieć każdego dnia odczytywać Jego wolę - bo ON przecież do tego nas wszystkich wzywa - byśmy byli prawdziwymi głosicielami Bożego Słowa - byśmy też naprawdę Nim żyli.....
To źródło to oczywiście Jego Boże Słowo zawarte w BIBLII - w PIŚMIE ŚWIĘTYM - CZYTAJMY TO SŁOWO - to moja zachęta i prośba
Ostatnio edytowany przez x Andrzej B (2007-11-25 20:19:12)
Offline
Użytkownik
Aha.
A to przepraszam, że temat zaangażowania poruszyłam.
I bycia chrześcijanami nie tylko z metryczki.
Choć myślę, że nieodłącznie czytanie Pisma Świętego, wskazuje na naszą postawę bycia chrześcijaninem. I zaangażowaniem w życie wiary.
Offline
Co do Liturgii, ważne by odpowiadać za siebie. Tym co się robi. Gdy człowiek sięogląda za siebie i patrzy co robiąinni to siętylko zatrzyma w jakimśduchowym rozwoju. Każdy powinien odpowiadać w jakiś sposób za swoją wiarę. Umacniać ją i dopiero wtedy brać się za ewangelizowanie.
Co do bujania w obłokach... mój spowiednik wspominał, że zamyślenia zdarzały się też świętym. Pan Bóg nas rozumie. Wie o czym myślimy. Takie "zawieszenia" się zdarzają.
"...by myśli moje były przy Tobie, oczy zwrócone na ołtarz, a serce moje było oddane tylko Tobie..."
x Andrzej B napisał:
...Zachęcam by przybyć na to Nabożeństwo i zafascynować się na nowo Bożym Słowem by uświadomić sobie gdzie jest źródło naszego umocnienia, by Nim na codzień żyć.
Takie inicjatywy są potrzebne. Chociażby dlatego, że często zdarza się nam po prostu nie rozumieć Słowa Bożego. Samemu nawet z przypisami nie zawsze potrafimy odczytać przekazu dla nas.
I choć zmiany w Liturgii są wprowadzane, nie traci Ona swojego sensu. Pismo Święte jest od wieków nie zmienne. Lektura na całe życie.
Pozdrawiam.
Offline
Użytkownik
"Każdy powinien odpowiadać w jakiś sposób za swoją wiarę. Umacniać ją i dopiero wtedy brać się za ewangelizowanie."
Zgadzam się, jak najbardziej. Tylko, że nie jesteśmy w stanie i raczej nigdy się nam nie uda, dojść do doskonałości w wierze. Bo my jesteśmy tylko ludźmi, słabymi i grzesznymi.
Jakoś tak z Twojej wypowiedzi odczytuję, że nasza wiara musi być mocna i doskonała, by móc ewangelizować. A jak pisałam, wydaje mi się, że nigdy nie uda nam się tego osiągnąć = nigdy nie przyjdzie czas, w którym bylibyśmy super przygotowani do ewangelizacji.
Wiara wytrwała, pomimo przeciwności i wątpliwości, ciągle szukająca umocnienia, nawracająca, pokorna, jest już zaczątkiem do ewangelizacji. Chyba.
Offline
Nic o doskonałości nie pisałem :-) Po prostu trzeba mieć z czym iść do ludzi. Bo gdy zaczną zadawać pytania... to z odpowiedziami bywa różnie. :-)
Offline